Dzisiaj, z uwagi na trwające wyzwania, ludowo-kwiatowe klimaty:
Obrazek jest wyhaftowany na zwykłej maszynie i podmalowany farbami do tkanin. Nie pytajcie się, jaka to technika, bo nie mam pojęcia, to moja ułańska fantazja :P. Niżej można zobaczyć na filmiku, jak go wyszywałam. Wszystkie kontury są robione na Łuczniku 884, którego oddała mi babcia (jeszcze nie kupiłam maszynohafciarki), ściegiem prostym, bo zygzak się psuje. Nie wykorzystałam flizeliny, bo jej nie mam, stopki do haftowania też nie, więc użyłam uniwersalnej, ząbków transportowych także nie wyłączyłam, czyli totalna amatorszczyzna. Polecam, niezła zabawa :P.
Wykorzystam panel jako przód torby płóciennej, ale do tego już muszę mieć działający zygzak lub ścieg owerlockowy (też nie działa), czyli nową maszynę.
Szkoda, że mój Łucznik nie ma funkcji obcinania nici, przy ryglu, bo po uprasowaniu robią się takie "kropki" z nici, jak widać na oku, a obcięłam ją najbliżej, jak się dało ręcznie :/. W sumie on nic nie ma, ale darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda :P.
Nie starałam się jeździć idealnie po konturze z farb, bo obrazek z zamysłu miał przypominać szkic.
Wspomniany wyżej filmik:
Nawet słychać skrzypiący pedał xD. Koszulka w sowy musi być :D.
Pracę zgłaszam na wyzwania:
* "polne kwiaty" na blogu DIY
*"folklor" w KTM
*****************************
A na deser zdjęcie modliszki, która dzisiaj zawitała w naszym bloku:
Trzeba mieć dużo szczęścia, żeby ją zobaczyć, bo jest bardzo rzadka (chociaż najłatwiej właśnie latem).
Przez te upały odechciewa się cokolwiek robić :/.
Pozdrowienia z jakże egzotycznej Warszawy :P!