Ostatnio strasznie spodobały mi się kameleony jemeńskie (od kiedy dowiedziałam się, że kameleona można trzymać w domu). Niestety moją mamę obrzydza perspektywa, że takiego pupila trzeba karmić żywymi owadami, wiec na razie z żywego kameleona nici. W zamian uszyłam sobie poduszkę z kameleonem (moja mama nie ma nic przeciwko takiemu :)). Namalowałam go farbami do tkanin na płótnie. Nie przepadam za szyciem na maszynie, ale na jakieś pół godziny zaprzyjaźniłam się z naszym starym Łucznikiem i chyba nie szło mi jakoś bardzo źle. Poducha ma dwadzieścia kilka cm szerokości. Pomysł jest inspirowany poduszkami Cudawianki . Parę zdjęć:
poszewka bez wypełnienia
już wypchana
to pierwszy malunek na którym się podpisałam ;)
PS: Tak, to ten kameleon ze spojlera dwa posty wcześniej :).
Śliczna poduszka. Kameleon fajnie ci wyszedł. :)
OdpowiedzUsuńŚwietna poduszka :)
OdpowiedzUsuńA Ty wiesz, że ja też kiedyś chciałam mieć kameleona :P Twój mi się baaaardzoooo podoba :) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńo, stary znajomy :-)
OdpowiedzUsuń